Stałam za niewielką, drewnianą sceną owinięta tylko w niebieską chustę. Byłam bardzo przerażona. Niewiedza jest straszna. Nagle podszedł do mnie i grupki dziewczyn jakiś stary, gruby mężczyzna.
- Dziewczyny, szybko na scenę!
Gęsiego zaczęłyśmy wchodzić na scenę. Cały czas patrzyłam na swoje bose stopy. Bałam się spojrzeć na publiczność.
- Dziewczyna w różowym na środek! - krzyknął mężczyzna.
Blond włosa dziewczyna zrobił tak jak jej kazano. Z wielkich głośników stojących za mną usłyszałm ten sam głos.
- Ta blond włosa piękność ma 17 lat. Jest mistrzynią w kuchni, potrafi zrobić przepyszną roladę mięsną. Pierwszy raz została sprzedana dwa lata temu. Cena wywoławcza to 10 tysięcy dolarów.
Na widowni zrobił się wielki hałas. Mężczyźni licytowali są jak szaleni, aż cena doszła do 49 tysięcy. Kupił ją jakiś czarnoskóry wysoki mężczyzna, który od razu wbiegł na scenę po swój towar. Dziewczyna nie chciała z nim iść, on się trochę zdenerwował, chwycił ją za włosy i pociągnął za scenę. Biedna dziewczyna. Źle trafiła.
Następna była dziewczyna w zielonej chuście. Jej cena wywoławcza to 20 tysięcy, ale poszła za 30 tysięcy. Ja byłam na samym końcu. Im było bliżej mnie tym czułam się coraz gorzej. Kiedy mężczyzna wypowiedział mój kolor to zamarłam. Na szczęście szybko się otrząsnęłam, bo wiedziałam, że gdybym nie posłuchała go od razu ukarałby mnie.
- Ta ciemno włosa piękność ma 18 lat, została sprzedana pierwszy raz 10 lat temu. Jak na swój wiek jest bardzo doświadczona. Potrafi gotować, sprzątać, opiekować się dziećmi. Potrafi dużo więcej, ale co to dowie się tylko jej nowy właściciel. Cena wywoławcza to 60 tysięcy dolarów!
Na widowni nastała cisza. Nikt mnie nie chce? Nie wiem czy cieszyć się czy płakać. Nagle z tłumu ktoś krzyknął, że da 65 tysięcy.
- Czy ktoś jeszcze? 65 po raz pierwszy, drugiej, trzeci i sprzedana!
Mężczyzna który mnie kupił wyłonił się z tłumu. Był ubrany na czarno, miał wielką torbę, jego oczy zasłaniały okulary przeciwsłoneczne, ale moją uwagę przyciągnęły jego długie, ciemne włosy. Wszedł na scenę, chwycił mnie za rękę i poszliśmy na tyły. Podeszliśmy do grubego mężczyzny, mój nowy właściciel zapłacił za mnie i poszliśmy w stronę czarnej limuzyny. Mężczyzna otworzył drzwi i kazał mi wejść do środka.
Zanim ruszyliśmy podał mi biały materiał, w który miałam się ubrać. To była sukienka. Następnie podał mi sandały, które od razu ubrałam.
Kiedy byłam już ubrana, mężczyzna powiedział szoferowi by jechał na lotnisko. Siedzieliśmy w ciszy, ale postanowiłam się odezwać. Byłam ciekawa jak mam zwracać się do nowego pana.
- Prze-przepraszam, że się odezwę, ale jak mam się do pana zwracać?
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Mów do mnie po imieniu, jestem Jared.
- A-a jak mnie nazwiesz, Jared?
Spojrzał się na mnie zdziwiony i powiedział - Słucham?
- No jak mnie nazwiesz?
- A po co miałbym cię nazywać, masz własne imię.
- Dziękuję, Jared.
- Nie masz za co dziękować. Powiedz mi, czemu miałbym ciebie nazywać?
- Poprzedni właściciele nazywali mnie po swojemu.
- No cóż... Ja jestem inny. To jak mam do Ciebie mówić?
- Diana.
- Ślicznie.
- A-a dokąd jedziemy?
- Teraz na lotnisko i polecimy do Londynu.
- Londyn? Gdzie jest Londyn?
- Nie uczyli Cię właściciele?
- Nie. Miałam tylko gotować i sprzątać, po co miałam się uczyć skoro tak spędzę resztę życia.
- Yhhh, to nie dobrze. Będę cię uczył w domu. A co do Londynu to jest on w Wielkiej Brytanii w Europie.
- A z Indii do Londynu jest daleko?
- Trochę.
I tak skończyła się nasza rozmowa. Czyżby los się do mnie uśmiechnął? Będę miała normalne życie? Czy Jared jest moim bohaterem?
Chcę więcej :))
OdpowiedzUsuńI want more !! :D
OdpowiedzUsuńPiekne sadze ze jest olsniewajace z kad zaciagnelas,pomysl chce wiecej
OdpowiedzUsuńDawid
Jest świetny, chce więcej ;)
OdpowiedzUsuńświetny *_*
OdpowiedzUsuńna prawdę super, czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSuper rozdział bardzo mnie zaciekawiłaś.Mam nadzieje że na jednym rozdziale się nie skończy.Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny :)
OdpowiedzUsuń